Kategorie
Wycieczki

Lepiej to już było

Udostępnij:

I niestety tytuł wpisu odnosi się do Jury Krakowsko–Częstochowskiej. Postęp, wszędzie postęp, ale akurat w tym wypadku coś tracimy. Coraz trudniej znaleźć wytchnienie od cywilizacji, ciągłej kontroli i formalizacji każdego aspektu życia. Coraz więcej tabliczek z zakazami, odbierającymi nawet iluzoryczną swobodę.

Zamek w Mirowie i Bobolicach

Kiedyś lubiłem jeździć do Mirowa, uwielbiałem króciutki szlak pomiędzy zamkiem Mirowskim i tym w Bobolicach. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy jeden i drugi zamek były walącymi się ruinami. Zamek w Bobolicach posiadał praktycznie tylko jedną ścianę. Teraz zamek w Bobolicach został odbudowany, a w Mirowie trwają intensywne prace. (Chyba, że już się zakończyły, dawno tam nie byłem, to nie wiem). No cóż, pomyślałem kiedyś. O ruiny trzeba zadbać, żeby się całkiem nie rozleciały. I ktoś to musi sfinansować, także nie mam problemu z tym, że trzeba zapłacić za bilet. Jednak poszło to za daleko. Szlak, mój ulubiony, prowadzący granią pomiędzy zamkami został… zagrodzony siatką. Teraz czerwony szlak prowadzi asfaltową, wąską, ale dosyć ruchliwą drogą. Przestałem tam jeździć.

Ojcowski Park Narodowy

Odkąd pamiętam, ta miejscówka stała dosyć nisko w moim rankingu. Ok, piękne tereny, ale czy naprawdę całą dolinę należało wyasfaltować? Wprawdzie można iść szlakiem w kierunku na Pieskową Skałę, ale, uczciwie mówiąc – nic ciekawego. No cóż, można wejść na skały otaczające szlak, zarówno idąc w kierunku Pieskowej Skały, jak i te otaczające Parkingi w pobliżu Jaskini Łokietka. A nie, sorry, nie można. Tabliczki zabraniają.

Góra Zborów

Ale zawsze lubiłem jeździć na Górę Zborów. Oczywiście, latem oblegana przez młode pary i ich fotografów, jednak zawsze można było znaleźć miejsce dla siebie. Wspiąć się na skałkę, pooglądać zachód lub wschód słońca, posiedzieć przy sziszy. Była to taka moja odskocznia. I dawno mnie tam nie było, nie wiedziałem, że nastąpiły zmiany. W lutym pojechałem na krótki spacer, właśnie na Górę Zborów. Samochód zaparkowałem na parkingu i raźnym krokiem poszedłem chodnikiem wzdłuż drogi, żeby dojść do czerwonego szlaku. Dalej szedłem już szlakiem na górę. I prawie na samym szczycie ujrzałem tabliczkę. Zakaz wprowadzania psów, zakaz paleni ognisk i jeszcze kilka zakazów których już nie pamiętam. Oczywiście wejście płatne. Bilety do nabycia na dole, tabliczka wskazywała 19 minut do kasy. W ogóle fajny patent, jesteś na szczycie, to zejdź, kup bilety i wejdź z powrotem. Sama droga zajmie ci jakieś 40 minut. Zakaz wprowadzania psów? Też zajebisty, przypominam, że to jest fragment szlaku turystycznego. I nagle, na środku szlaku, zakaz wprowadzania psów. Jasne, masz psa to można obejść górę i jakimś sposobem znaleźć szlak kawałek dalej. Tylko jaki cel ma wytyczanie szlaków turystycznych w tym wypadku? Niech ludzie chodzą jak im pasuje, zamiast wypatrywać magicznych znaczków na drzewach.

Cóż, cywilizacja dotarła na Górę Zborów. W swojej najgorszej formie. Tego nie wolno, tamtego nie wolno. I leć kupić bilety, 40 minut drogi. Przecież na szlaku turystycznym taka zwłoka to nic złego. Masz psa? To kombinuj, zamiast prowadzić go na spacer wytyczoną drogą.

Spacer

No nic, spacer zrobiłem, zdjęcia porobiłem. Być może ostatnie na Górze Zborów. Ja sobie znajdę inne miejsca do spacerowania i fotografowania. Ale jest mi po prostu przykro. A teraz wrzucę kilka zdjęć, które zrobiłem, bo to w końcu blog fotograficzny.

Widok z góry Zborów
Góra Zborów
Góra Zborów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *